poniedziałek, 28 maja 2012

malowanie

trwało trzy dni, pomijając przygotowania i porządki po bo to potrwa pewnie jeszcze "chwilę" ale już po.
zupełnie nie mogłam się do tego zabrać ale dzięki mojej NIEOCENIONEJ I WSPANIAŁEJ MAMIE, która nadzorowała malarza i robiła na bieżąco porządki, podczas kiedy ja zwyczajnie chodziłam do pracy, wszystko zakończyło się sukcesem. teraz z nijakości przeszłam w kolory. jestem jeszcze na etapie przyzwyczajania się do nowego, ustawiania, wyrzucania tego co niekonieczne, porządkowania ale jest już dobrze.
koty dzielnie zniosły całe zamieszanie i przeszkadzały tylko trochę. poniżej zafarbowany Miki. było dużo gorzej ale mimo jego protestów łapa została umyta, bardzo się bałam, żeby mu nie zaszkodziła ta wylizana farba, ale szczęśliwie nic się nie stało.
a oto kolory: sypialnia dwa odcienie szarości, salon pomarańczowy z czerwonym i pomarańczowa kuchnia.
a na deser, wyjątkowo zgodnie, śpiące koty. cały dzień po zakończeniu malowania koty przespały. im chyba też całe to zamieszanie dało nieżle w kość.

2 komentarze:

  1. Bardzo ładne kolory :D... :) u mnie każdy pokój jest w innym kolorze, ale najbardziej lubimy niebieski ;)... Koty na pewno przeżyły... Tyle pracy miały przecież!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne masz kolory w salonie, bardzo, bardzo mi się podoba to zestawienie..

    OdpowiedzUsuń