czwartek, 28 marca 2013

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA

SPOKOJNYCH, ZDROWYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
WŚRÓD TYCH KTÓRYCH KOCHACIE
ŻYCZĄ MIKA, MELA I MIKI

wtorek, 26 marca 2013

BEZ KOMENTARZA

gdzieś w centralnej Polsce, na wsi oszczeniła się podwórkowa suczka... kundelek. szczeniaczki urodziły się cztery. rodzina zadowolona bo pieski ładne, zaczęli już nawet myśleć gdzie im znaleźć dom gdy podrosną. dzisiaj rano rozpacz wszystkie pieski martwe, zamarznięte na lód... w nocy na Mazowszu było -20 ºC . suczka podobno przeżyła.

niedziela, 17 marca 2013

wiadomości niedzielne

1. cudna Wisienka znalazła dom, szczegóły u Anki Wrocławianki , chyba nie muszę mówić jak bardzo się cieszę.


2. jest problem z Lidką. wczoraj miała jechać do nowego domu, ale niestety się nie udało. od trzech dni kot znowu zachowuje się jak dzikus nie pozwalając się do siebie zbliżyć. martwię się o nią bo wiem, że nie dzieje się tak bez przyczyny. ktoś lub coś bardzo ją wystraszyło i to do tego stopnia, że musiałyśmy zmienić jej miejsce karmienia bo w starym wcale się nie pojawia. wiem, że teraz najważniejsza jest cierpliwość bo to jedyny sposób na poprawienie jej losu, choć przyznam szczerze, że czasami mam z tym mały problem. jedyne dobre, w tym wszystkim, jest to, że przyszli opiekunowie nie wycofują się, mimo zaistniałej sytuacji, z chęci jej przygarnięcia tylko ze zrozumieniem czekają i wiedzą, że musiało stać się coś złego ponieważ poznali ją jako miziastą, mruczącą ślicznotę. kolejny raz proszę o trzymanie kciuków TO ZAWSZE POMAGA . 

wtorek, 12 marca 2013

jak jest

Marusia przyzwyczaja się do nowego miejsca. dużo było ostatnio "nowości" w jej życiu więc chwilę to może potrwać, ale NA PEWNO SIĘ POWIEDZIE.
Lidka pogardziła dzisiaj porannym posiłkiem ale popołudniową porcję wątróbki i mokrego zjadła z apetytem. cudownie dała się pomiziać choć mojego ukochanego ugniatania tego co pod łapami nie było. jest przynajmniej na co czekać.
gdyby ktoś był zainteresowany: Mela i Miki mają się dobrze ... tylko mnie mają ostatnio za mało, ale co zrobić czasami tak bywa.

poniedziałek, 11 marca 2013

dobre wieści

Marusia pojechała dzisiaj do nowego domu. strasznie się spłakałam jak odjechała bo pokochałam ją całym sercem i bardzo mi jej będzie brakowało.
ostatnie chwile przed odjazdem w kosmicznym kontenerku i zimowej scenerii.



bądź szczęśliwa ślicznoto !
WSZYSTKIM JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJE ZA POMOC PRZY SZUKANIU DOMU DLA MARUSI. . to budujące jak wielu wspaniałych ludzi spotykam ciągle na swojej drodze.

wróciła Lidka. pojawiła się jakby nigdy nic po południu na jedzonku, nie kuleje, ma apetyt i dała się trochę pomiziać. teraz już wiem, że będzie dobrze. jest osoba która chce się nią zająć, ale to świeża sprawa więc nic jeszcze nie wiadomo.





miałam fatalny dzień w pracy, ale koty zrekompensowały mi te cholerne osiem godzin z nadwyżką.

piątek, 8 marca 2013

czuję się jak bydle

dzisiaj zabierałam Lidkę od weterynarza po sterylizacji. na kontrolę pojechała ze mną Marusia, która o ile nic się nie spieprzy, w poniedziałek pojedzie do nowego domu. WSZYSTKIM BARDZO DZIĘKUJĘ ZA POMOC. Lidka łasiła się do mnie, podtykała łepek do głaskania, mruczała, ugniatała, nie chciała zejść z rąk. wiedziałam, że powrót na dwór, zwłaszcza w taką pogodę jak dzisiaj, u nas śnieżyca, nie będzie dla niej, po dwóch dniach ciepła, łatwa ale... droga minęła gładko, zanim wypuściłam koty z kontenerków nałożyłam im jeść do miseczek w stałym miejscu i najpierw uwolniłam burą. wyszła, zjadła trochę z apetytem, a potem kiedy chciałam ją pogłaskać uciekła. jeszcze gorzej było kiedy wypuściłam Marusię. skończyło się tak, że na każdy mój ruch reagowała ucieczką aż wreszcie pobiegła gdzieś utykając na tylna lewą łapę. poryczałam się a serce to mi chyba pęknie, cały czas widzę ją dygoczącą i siedzącą na balustradzie byle dalej ode mnie i jeszcze ta łapa. łudzę się, że to tylko dyskomfort po zabiegu bo to ta sama strona po której ma szew, ale co jeśli jej faktycznie coś jest nie tak a ja jej nie pomogłam, co ze mnie za człowiek. na zdjęciach widać ją tuż przed zabraniem z lecznicy jak się łasi, nie było widać żeby coś ją bolało. boję się, że teraz nie będzie przychodzić nawet na posiłki i zupełnie straci zaufanie do człowieka. czuję się fatalnie, że ją tak zwyczajnie wystawiłam na dwór nie szukając za wszelką cenę innego rozwiązania. jutro rano idę dać im jeść trzymajcie kciuki żeby Lidka też tam była a jeśli będzie i jeszcze da mi się pogłaskać to chyba znowu się poryczę, tym razem ze szczęścia. a teraz się boję i martwię.


środa, 6 marca 2013

Lidka

bura koleżanka Marusi dzisiaj rano przeszła zabieg sterylizacji. wszystko dobrze, odbieram ją w piątek. jest pani, która chce zabrać ją do siebie ale zaczynam się wahać, ostatnie dni dały mi wiele do myślenia.  wielkie zainteresowanie losem kotki przerodziło się w obojętność a ja jej nie oddam byle komu.